czwartek, 23 czerwca 2016

Spartan UP! Bądź jak Spartanin – Recenzja książki


KSIĄŻKA, KTÓRA Z LINII STARTU ZABIERA CIĘ PROSTO DO METY

Było to pierwsze zdanie, które przykuło moją uwagę na odwrocie. Od razu pomyślałam – niezła ściema! Że niby przeczytam kilkaset stron i bez problemu będę w stanie ukończyć bieg przeszkodowy? Co za bzdura! Przecież wiem ile wysiłku trzeba włożyć by ukończyć nawet najkrótszy dystans – Sprint - w górskim terenie. Sceptycznie nastawiona, ale jednocześnie ciekawa całej tej „gadki motywacyjnej” zabrałam się do czytania.

Spartan Up! Bądź jak Spartanin




ZASKOCZENIE

Przyznam szczerze, że z góry założyłam bombardowanie czytelnika tekstami na zasadzie nakłaniania do wzięcia udziału w Spartan Race, bo jest to najlepszy i najbardziej wymagający bieg wszechczasów, w którym MUSISZ wziąć udział. Przeliczyłam się. Książka jest naładowana, ale rzetelną filozofią jaką niesie ze sobą Spartan Race.
Autor książki, Joe De Sena – założyciel SR, opowiada skąd pomysł na biegi przeszkodowe, wyjaśnia dlaczego wybrał taką nazwę. Joe, przytacza także historię ze swojej kariery sportowej, o najtrudniejszych wyścigach w jakich brał udział. Mówi o swoich wzlotach i upadkach, o wątpliwościach jakich doświadczał. Daje porządny zastrzyk motywacji. Motywacji, która przyda się nie tylko w sporcie, ale w każdej dziedzinie życia.

PRZYGOTUJ SIĘ NA NIESPODZIEWANE

Jednym z głównym założeń Spartan Race jest zaskoczenie zawodników. Nigdy nie wiesz czego spodziewać się na trasie. Czy najpierw będą liny, a później czołganie, a na koniec dwu i półmetrowa ściana. Nigdy nie wiesz, co w jakiej kolejności, czy trasa Sprint będzie miała pięć i pół czy osiem kilometrów. Musisz być przygotowany na niespodziewane. Czy nie tak samo jest w życiu? Nigdy nie wiesz, czy danego dnia nie będziesz się musiał zmierzyć z górą, która nagle wyrosła przed Tobą spod ziemi.
               
W tej pozycji znajdziemy mnóstwo historii różnych ludzi, którzy przezwyciężyli własne słabości, strach i lęk. Dzięki temu, że stawili czoła przeszkodom i przeciwnościom losu stali się nie do zdarcia. Najprawdziwsza prawda! Pamiętam swój bieg w zeszłym roku w Krynicy - Super – i dwukilometrowe podejście, które mnie złamało. Nabrałam wtedy pokory i szacunku. Kilka miesięcy później wyzwaniem był Beast w Koutach, gdzie poprzednio zdobyte doświadczenie i odpowiednie przygotowanie nie tylko fizyczne, ale i psychiczne, pozwoliło mi na osiągniecie celu. Jestem pewna, że wielu z Was, którzy brali już udział w SR mogłoby z powodzeniem podzielić się podobnymi spostrzeżeniami.

Bez względu na to czy masz już za sobą swój pierwszy udział w biegu przeszkodowym, zrobiłeś podwójną Trifectę czy dopiero wahasz się przed wzięciem udziału – przeczytaj, warto. Może przywołane historie pozwolą wejść na zupełnie inny poziom i popchnąć do granic możliwości?

Wszystko będziecie wiedzieć dopiero na linii mety… ;)

Ściskam i zgniatam,
SKRZYNIA BIEGÓW.